top of page

Nie przyszłam tu być lubiana

  • Zdjęcie autora: Kasia
    Kasia
  • 13 lip
  • 1 minut(y) czytania

Zaktualizowano: 14 lip

kobieta z mocą, przebudzenie kobiety, duchowość w praktyce, prawda kobiety, życie bez ściemy, energia duszy, kobieca siła, wewnętrzna wolność, bunt kobiet, życie w prawdzie, kobieta autentyczna, dar duszy, przebudzenie duchowe, surowa prawda, transformacja kobiety, kobieta która nie udaje, życie bez masek, kobieta która czuje więcej, odwaga by być sobą, nieprzyszłam tu być lubiana

Nie przyszłam tu być lubiana.

Nie przyszłam tu spełniać cudzych oczekiwań, robić dobre wrażenie, przyklejać uśmiech, mówić ładnie i gładko.

Nie przyszłam, żeby się zmieścić.

Przyszłam, żeby się rozlać.

Prawdziwa. Surowa. Bez filtra. Bez zgody na ściemę.


Zbyt długo udawałam, że to, co czuję – nie istnieje.

Że wszystko jest okej.

Że jakoś to będzie.

Że jak się postaram, jak będę dobra, pomocna, miękka – to świat mnie pokocha.

Nie pokochał.

Bo nie po to tu jestem.

Nie jestem tu, żeby się podobać.

Jestem tu, żeby przypomnieć, żeby przebudzić, żeby wstrząsnąć.


Nawet jeśli to niewygodne.

Nawet jeśli ktoś mnie za to nie polubi, nie zrozumie, odwróci się.

Wolę być sama, niż żyć w klatce cudzych oczekiwań.

Bo kiedy zaczęłam mówić swoją prawdę – wszystko się zmieniło.

Nie było łatwo.

Nie było „ładnie”.

Były łzy.

Była samotność.

Była cisza po drugiej stronie.

Ale też… była ulga.

Było życie.

Byłam ja.


Nie przyszłam tu być lubiana.

Przyszłam tu być SOBĄ.

I jak mam za to zapłacić swoją wygodą – to płacę.

Bo wolność smakuje lepiej niż aprobaty.

Jeśli to czytasz i coś w Tobie się porusza – to znaczy, że też czujesz.

Że Twoja Dusza też ma dość grzeczności, poprawności i „dopasuj się”.

To jest moment, w którym się decydujesz: albo jesteś lubiana, albo jesteś sobą.

Ja już wybrałam.

Komentarze


bottom of page