Zamiast żyć – kombinuję, jak przeżyć
- Kasia
- 15 lip
- 1 minut(y) czytania

Zamiast żyć – kombinuję, jak przeżyć.
Jak się nie rozwalić. Jak nie oszaleć. Jak jakoś dotrwać do wieczora.
Jak nie dać po sobie poznać, że w środku mi się wszystko sypie.
Z zewnątrz ogarnięta.
W środku wypalona, pusta, zimna.
Każdy dzień to układanka:
„Jak zdążyć?”
„Jak nie zawalić?”
„Jak się nie rozsypać przy ludziach?”
„Jak nie płakać przy dziecku?”
„Jak się nie rzucić wszystkiego w cholerę?”
Nie jestem zmęczona.
Ja jestem wykończona udawaniem, że jest okej.
Nikt nie widzi, ile kosztuje mnie to „ogarnięcie”.
Ile razy chciałam po prostu zniknąć. Albo krzyknąć. Albo spać przez tydzień.
Ale nie. Bo trzeba „jakoś żyć”.
Tylko że to nie jest życie.
To jest jebane przetrwanie.
I nie mówię tego z pozycji ofiary.
Mówię to, bo wiem, że Ty też to czujesz.
Bo jesteś kobietą, która czuje więcej. I która nie przyszła tu, żeby istnieć.
Przyszłaś, żeby żyć jak cała.
Jak prawdziwa. Jak surowa. Jak TY.
I masz prawo mieć dość.
Masz prawo przestać się składać.
Masz prawo wybrać siebie.
Nie później. Nie jak dzieci dorosną. Nie jak się poukłada.
Teraz.
Bo każda chwila kombinowania to chwila, w której oddajesz swoje życie.
Ja już nie kombinuję.
Ja wybieram życie.
Bezpieczne czy nie – ale moje.
I mogę Ci w tym towarzyszyć, jeśli jesteś gotowa przestać udawać.
Komentarze